czwartek, 28 sierpnia 2014

Letnia powieka na zakończenie lata:)

Cześć!!

Pojawiam się z makijażem, tym razem letnim, kolorowym, ale nieprzerysowanym, nadającym się na dzień. Coraz częściej sięgam po kolorowe cienie, od których długie czasy stroniłam i wydaje mi się, że chyba niepotrzebnie. 

Pogoda ostatnimi czasy nie rozpieszcza, jest coraz chłodniej, czuć nieuchronnie zbliżającą się jesień. Warto, póki jeszcze panująca aura pozwala, stawiać na letnie, kolorowe i lekkie makijaże! A o to moja propozycja:)


Jak widać, jest to kompozycja bieli, słonecznej żółci, czerwieni i brązu. Same gorące kolory!:)



Myślę, że gdyby bardziej obrysować oko, np czarną, roztartą kreską i bardziej podkreślić zewnętrzne kąciki oka uzyskalibyśmy fajny, wieczorowy, intensywny efekt.


Co myślicie o takiej propozycji? Też zaczynacie tęsknić za upałami?:) 


wtorek, 26 sierpnia 2014

AFFINIMAT od Maybelline- podkład, którego warto unikać

Witajcie!

Wracam z recenzją podkładu, którego niestety nie mogę polecić żadnej z Was. Jako, że mam bardzo jasną, ale nieidealną cerę, muszę używać tego typu produktów, kiedy robię sobie makijaż.

Rozszerzone pory, sporo piegów, czasami jakaś niespodzianka na policzku, to zdobi moje piękne lico:) Wiadomo, nie lubię i staram się nie robić strasznej "tapety", lubię, jak widać parę moich piegów, które jeszcze parę lat temu były moją wielką zmorą, a dziś, zwyczajnie mi się podobają i dodają charakteru:) Jednak mając na uwadze fakt, że lubię malować swoje oczy, często dosyć wyraziście, ważne jest, by kolor skóry na twarzy był trochę wyrównany-dlatego sięgam po podkłady.




Moim odwiecznym problemem było znalezienie odpowiednio jasnego koloru, jednak obecnie na rynku sytuacja pod tym względem trochę się poprawiła. Właśnie dlatego sięgnęłam po podkład, o którym dzisiaj piszę - ma piękny, porcelanowy odcień. I tyle pozytywów na jego temat - a mowa o podkładzie


Affinimat od firmy Maybelline.








 Co szczególnie razi, to przede wszystkim jego przeokropny, alkoholowy zapach! Byłam wstrząśnięta, jak go otworzyłam - jak bym sztachnęła się świeżo otwartą butelką spirytusu. Co za tym idzie, troszkę wysusza (ja nie maluje się codziennie, więc mi krzywdy nie zrobił). Ma bardzo wodnistą konsystencję, słabe krycie, a w związku z tym, i średnią wydajność... Jeśli chodzi o obietnicę matowej skóry-nic z tego, błyszczę się po nim już po 2-3 godzinach.


Cóż, dla mnie, ten produkt okazał się totalnym niewypałem, nie mogę się doczekać, kiedy go zużyję i kupię coś nowego. Już nawet wypatrzyłam coś dla siebie! Pierre Rene, Skin Balance, supertrwały kryjący podkład w odcieniu porcelain, nr 21:)



Miałyście te podkłady?? Jakie są Wasze wrażenia?:) Czekam na wieści od Was!


środa, 20 sierpnia 2014

Nie taki diabeł straszny...:)


Cześć Dziewczyny!





Dzisiejszego wieczora przychodzę z recenzją kremu, którego opinie na blogach naprawdę mnie przeraziły. Kupiłam go w ciemno, tak po prostu, wrzuciłam przy okazji do koszyka, i po przyjściu do domu trochę się przeraziłam, czytając o nim niemalże same złe opinie. "No to ładnie"-pomyślałam. No ale nic, trzeba zużyć, przynajmniej w  części, bo u mnie każdy grosz wydany ma znaczenie, i nawet te 4 zł, które na niego przeznaczyłam, trzeba było jakoś spożytkować:)




I o dziwo, byłam miło zaskoczona. Fakt, krem jest tłusty, a  nie jak sugeruje producent, półtłusty. Jest tłusty i gęsty niesamowicie! Ale nie odrzuciło mnie to, gdyż sięgając po ten krem miałam na uwadze tylko i wyłącznie stosowanie przed snem, w celu intensywnego nawilżenia, natłuszczenia, i w tej roli, sprawuje się bardzo dobrze;) Nie podrażnia, nie zapycha, nie wywołał u mnie wysypki, czy czegokolwiek niepokojącego. Całkiem dobry, jak na tą cenę.  Dodam, że moja cera nie jest cerą suchą! Mam raczej cerę mieszaną, ze skłonnością do przetłuszczania. Jak widać, i przy tak problematycznej skórze, ten kremik daje radę:)





Nadaje się również do stóp, rąk i dekoltu!:) Więc gdy nasze fundusze nie pozwolą na nic lepszego, warto sięgnąć po nagietkowy kremik z Ziaji- w tej cenie, nic nie ryzykujemy!


A Wy, podzielacie te złe opnie o tym kremie? Znacie, używacie?:) 



piątek, 15 sierpnia 2014

Moja czarna przyjaciółka, czyli kilka słów o szczotce TT



Witam!

Wiem, że było już setki recenzji na blogach dotyczących szczotki Tangle Teezer, więc ja nie zamierzam rozwodzić się nad ilością, grubością igiełek wychodzących z tego kawałka plastiku, ale postaram się rozwiać wątpliwości tych, którzy zastanawiają się nad kupnem tej szczotki, lub mają jakiś jej odpowiednik, ale zastanawiają się nad zainwestowaniem w oryginał.







Odkrywcza nie będę jeśli powiem, że szczotka jest świetna;) Miałam okazję używać również 2 rożnych podróbek, i mówię im stanowcze nie. Oczywiście, na samym początku, byłam zachwycona, bo faktycznie, bardzo dobrze rozczesywały moje długie włosy. Problem tkwi w tym, że są bardzo nietrwałe. Ząbki łamały się prawie z każdym użyciem lub wyginały w każdą stronę. Prosta matematyka-lepiej zakupić TT i cieszyć się nią przez długi czas, niż po pół roku wymienić podróbkę.



Mam bardzo długie i plączące się włosy, a moja szczotka ma wszystkie ząbki w nienaruszonym stanie! Kilka razy łupnęłam nią o podłogę, nie ma uszczerbków, wielkich rys czy pęknięć. Naprawdę, jestem pod wielkim wrażeniem jej trwałości, bo jej nie oszczędzam:) Miałam tą szczotkę w tym roku na Przystanku Woodstock i jej pomoc była nieoceniona. Zawsze miałam problem z rozczesaniem włosów podczas tego festiwalu-ciągłe słońce, kurz, i brak jakiejkolwiek odżywki czy maski na włosach- nic nie jest jej straszne. Plusem jest również to, że wyczesywała mi jakieś leśne paproszki (namiot rozbiliśmy w lasku) oraz tonę kurzu, który unosił się pod sceną i okolicznych alejkach.




Jak widać na załączonym obrazku-moje włosy kochają swoją TT;)                                                                                                                                                    Czy któraś z was ma jeszcze jakieś wątpliwości?!:)

środa, 13 sierpnia 2014

Subtelny makijaż na wyjście/ślub

Cześć!

Dzisiaj propozycja subtelnego makijażu podkreślającego i powiększającego oko. Jest to kompozycja pudrowego różu, bieli, czerni i brudnego brązu. Myślę, że nadawałby się również dla przyszłej Panny Młodej- gdyż jest delikatny, ale widoczny i elegancki. I nie trzeba wielkich umiejętności, nie mamy tutaj precyzyjnej kreski-została roztarta, czy też doklejanych rzęs:)


Muszę przyznać, że lubię i nie lubię jednocześnie swoich oczu. Są duże, mam ładny kolor tęczówki, i gęste długie rzęsiska, za które pewnie niejedna z Was, sporo by dała:) Ale mam niesamowicie małą przestrzeń pomiędzy brwiami a powieką, co więcej, mam blisko osadzone oczy, i zawsze, ale to zawsze muszę ostro rozjaśniać wewnętrzne końciki, co by przypadkiem nie wyglądać jak panda. Pamiętam jak kiedyś zrobiłam sobie klasyczne smokey eyes. Nie zapomnę tego widoku nigdy:D No ale cóż, nie można mieć wszystkiego:)




I co myślicie o takim makijażu? Nadawałby się na ten jedyny dzień w białej sukni?
A Wy, jaki miałyście/ lub jaki planujecie, makijaż na Waszych ślubach? Subtelny, czy bardziej wyrazisty?



sobota, 9 sierpnia 2014

Iwonkowa włosowa historia-czyli o tym, jak stałam się długowłosą brunetką;)

Witajcie!

Już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, by stworzyć post o moich włosach, a właściwie o tym, jak zmieniały się na przestrzeni lat. Wiele już słyszałam komplementów padających w ich kierunku, czasami zdarza się, że jakaś Pani zaczepia mnie w busie i podziwia moje włosy-jakie to są długie i mocne, a przy tym dosyć gęste, jak na taką długość. Nie powiem-jest to bardzo miłe:) Co więcej, dziwi mnie, że wszyscy, którzy mnie nie znają, myślą, że to mój naturalny kolor, takie ciemne, prawie czarne kosmyki:) Przypuszczam, że to za sprawą moich ciemnych, gęstych brwi.

A co do kwestii, w jaki sposób dbam o swoje włosy- nie ma co ukrywać, włosomaniaczką raczej nie jestem, ale lubię o nie dbać, lubię też szybki efekt:) Zawsze po myciu używam maski do włosów lub odżywki, moja ulubioną jest ODŻYWKA DO WŁOSÓW DOVE NOURISHING OIL CARE. Warto wspomnieć, że nie używam suszarki do włosów, lokówki, prostownicy, i nigdy tego nie robiłam- tych urządzeń używam tylko kilka razy do roku, przed jakimś większym wyjściem. Obecnie włosy farbuje farbą firmy Marion- bardzo je lubię, i nie zamierzam z nich rezygnować. Robię to kilka razy do roku, średnio co 2-3 miesiące. Od czasu do czasu włosy też olejuję, czy też traktuję naftą kosmetyczną- ale robię to raczej rzadko, z lenistwa lub braku czasu. Także szału nie ma:P Ale jak widać wystarcza, by utrzymać włosy we względnie dobrej kondycji. Dodam, że choruję na niedoczynność tarczycy, na początku choroby zmagałam się z okropnym wypadaniem włosów. Teraz jest lepiej, nasila się to tylko, gdy mam jakiś stresujący okres w życiu.

Przyszła pora na wizualizację zdjęciową. Zdjęcia zaczynam od tych, na których miałam około 14 lat, prezentujących mój naturalny kolor, aż do tych najbardziej aktualnych:) Zapraszam do oglądania!

Tak był prawie na samym początku...;)) Gdzie te moje kręcone loczki??:)


Czasy gimnazjum-jak widać, zawsze lubiłam długie, równo podcięte włosy+ nieustanie odrastająca grzywka;)



No i pierwsze malowanie-szamponetka z Palette... Miała się zmyć po 8 myciach, a domyślacie się jak było naprawdę;)


Tutaj najgorszy okres-miałam niesamowicie kolorowe włosy, miejscami czarne, miejscami prześwitywały naturalne-od tamtej pory wybierałam już tylko bardzo ciemnie kolory bo musiałam jakoś wyrównać kolor, a farba z Palette czekoladowy brąz nigdy nie zeszła:D


Czasy licealne-eksperyment z grzywką-oczywiście sama cięłam...


 

Zapuszczanie grzywki, włosy coraz dłuższe:)


Eksperyment z peruką:D Jak dodałam to zdjęcie na portalu społecznościowym, wszyscy myśleli że ścięłam, zaczęła się lawina telefonów i wiadomości. Ludzie nie byli zachwyceni- z małymi wyjątkami.:)


 Moje obecne włosy, około 70 cm kolor i kondycja ja na zdjęciach:)








 No i koniec. Ostatnio naszła mnie ochota na lekka grzywkę na bok. Dobry to pomysł? Radźcie! 



wtorek, 5 sierpnia 2014

Mydło Aleppo z glinką czerwoną-moja nowa miłość:)

Witam po długiej przerwie!



Po raz kolejny przekonałam się, że kosmetyki naturalne dają świetne efekty, i nie potrzebna jest żadna chemia, by wyglądać pięknie i zwalczać niedoskonałości. 
Oryginalne mydło Aleppo marki "Le Sultan d`Alep" wyprodukowane w Syrii o masie 200 gram (+/- 10%) zawierające 12% oleju laurowego, 58% oliwy z oliwek i 20% czerwonej glinki beloun to świetny produkt, który niedawno zagościł w mojej łazience i muszę przyznać, że uwielbiam kąpiel w jego towarzystwie.








Mydło zostało wyprodukowane z oliwy z oliwek i oleju laurowego. Dodatkowo zostało wzbogacone syryjską glinką beloun, która bogata jest w składniki mineralne tj. magnez, wapń, krzem, żelazo, potas, mangan, cynk, miedź i selen.



Mydło z glinką beloun idealnie nadaje się do pielęgnacji:

  • cery tłustej i mieszanej,
  • cery skłonnej do podrażnień,
  • cery z trądzikiem różowatym
  • cery naczynkowej - zawarte w glince minerały wzmacniają strukturę naczyń krwionośnych czyniąc je odpornymi na pękanie i rozszerzanie oraz przywracają skórze naturalny wygląd i zdrowy koloryt.




Mydło z glinką beloun z uwagi na dobre jego właściwości oczyszczające nadaje się również do mycia włosów, jednak sama nie zamierzam go w ten sposób stosować, gdyż moje włosy są za długie, i w grę wchodzi tylko odpowiedni szampon.

Mydło nie zawiera:


  • żadnych barwników
  • sztucznych substancji zapachowych
  • sztucznych konserwantów
  • tłuszczów zwierzęcych



Właściwości glinki beloun: 

  • bogata jest w sole mineralne i mikroelementy 
  • absorbuje zanieczyszczenia skóry
  • działa antyseptycznie i antybakteryjnie
  • pobudza procesy odbudowy komórek skóry
  • regeneruje skórę
  • zamyka rozszerzone pory skóry
  • doskonale wpływa na skórę naczynkową  



A przy okazji, nawiązując do mojej przerwy, nie było mnie, bo wyjechałam z moim facetem na Woodstock, po raz kolejny, bo już 3 raz. Tym razem grał jeden z naszych ukochanych zespołów, czyli Accept
A tacy byliśmy zadowoleni tuż przed koncertem: 



Od lewej: Mój Kuba, ja i dobry znajomy:)

Gorąco zachęcam do wypróbowania jakiegoś mydła naturalnego. Ja dostałam to, kolejne już, od mojego faceta, który sam tylko takimi się myje i naprawdę cieszę się, że wpadł na taki pomysł, by i mi sprezentować taki produkt. Myślę, że teraz zawsze jakieś mydełko z gamy naturalnych będzie gościło w mojej łazience, a te, które opisałam powyżej, w szczególności polecam osobom mającym problemy z cerą i zmagających się z lekkimi niedoskonałościami, podobnie jak ja;) 


A Wy, lubicie mydełka Aleppo??:)