wtorek, 27 października 2015

Kilka słów o fajnym bronzerze i tanim różu:)




Ostatnio zaczęłam używać nowego bronzera
i różu, po ponad dwuletniej przygodzie
z produktami, których dotąd nie zmieniałam. Zdecydowałam się na Makeup Revolution Bronzer - Puder bronzujący Bronzer Kiss oraz Freedom Makeup PRO Blush - Róż do policzków Banish. Z obydwu produktów jestem bardzo zadowolona, dlatego zdecydowałam się
o nich napisać:)






Pierwszy z nich, to dobrze znany już 
w blogosferze bronzer marki Makeup Revolution, która zasypuje Nas coraz to nowszymi produktami do makijażu, co ciekawe, w niezłej jakości i niskiej cenie. Ten produkt również do takowych należy. Za 10 zł otrzymujemy bowiem 7,5 g słońca w kamieniu:) Pozwala on na delikatne, aż po mocne konturowanie twarzy,
a co ważne, bardzo dobrze się blenduje, nie tworząc plam na policzkach (czego w zasadzie bardzo się obawiałam). Dobrze opakowany, wydajny produkt, o ciekawym, dosyć chłodnym, ceglastym odcieniu. Daję 4+:)



Drugi, ze wspomnianych produktów to róż do policzków marki Freedom. Tani jak barszcz, kosztuje jedynie 5 zł! Ten wypróbowałam
z czystej ciekawości, nie spodziewając się zbyt wiele. Jak na produkt za taką cenę, okazał się być bardzo fajny, zwłaszcza do stosowania na co dzień. Delikatny róż, bardzo dobrze się nakłada, chociaż trzeba uważać z ilością. Zdecydowanym plusem jest proste opakowanie i podobnie do wcześniejszego produktu, łatwość
w stopniowaniu pożądanego efektu oraz równomiernej aplikacji. Jak do tej pory, żaden
z produktów nie wywołał niepokojących wysypów na twarzy. Naprawdę warto wypróbować! 



Tak  odcienie prezentują się na skórze. Róż podobno ma dawać efekt satynowy, choć moim zdaniem jest to zwykły mat:)



Macie, znacie te produkty? Co o nich myślicie?:)

wtorek, 6 października 2015

Olejek Ylang Ylang, ideał na jesienną porę?



Kilka miesięcy temu dostałam olejek o tajemniczej nazwie Ylang Ylang. Nigdy się z nią nie spotkałam, więc byłam bardzo ciekawa jego zapachu i właściwości. Jako, że tegoroczne, upalne lato nie sprzyjało używaniu takich specyfików, zwlekałam z zapoznaniem się z tym produktem. Jednak nadeszła pora, kiedy temperatury dają odetchnąć, a my coraz częściej korzystamy z gorących, relaksujących kąpieli.

Zapraszam na recenzję tego produktu. 








Na samym początku kilka słów od producenta.


Olejek eteryczny ilangowy jest uważany za jeden z najsilniejszych olejków o działaniu uspokajającym. Obniża ciśnienie krwi, działa regenerująco, znosi napięcia nerwowe i frustrację. Łagodzi stany depresyjne, drażliwość, niecierpliwość i nadpobudliwość. W terapii antystresowej działa relaksacyjnie. Umożliwia lepsze zasypianie.

Wykorzystanie w aromaterapii:
Kąpiel, aromatyzacja powietrza, masaż i okłady w celu zmniejszenia napięcia. W medycynie tradycyjnej olejek ilangowy jest stosowany jako afrodyzjak w leczeniu impotencji u mężczyzn i oziębłości u kobiet. Wykazuje działanie tonizujące i harmonizujące.

Zastosowanie:
Kąpiel aromaterapeutyczna
Masaż aromaterapeutyczny
Kompres aromaterapeutyczny
Aromatyzacja powietrza




Jeśli chodzi o moje własne odczucia, muszę przyznać, że na początku nie doceniałam tego olejku i jego aromatu. Przy pierwszych podejściach zapach bardzo mi nie odpowiadał. Jak się okazało, był to wynik używania zbyt dużej ilości olejku podczas stosowania go do aromatyzacji powietrza czy kąpieli. Wystarczy bardzo niewielka ilość, a zapach staje się mniej intensywny, łagodniejszy, relaksujący:) Produkt dzięki temu jest niesamowicie wydajny. Obietnica, iż zapach działa odprężająco i uspokajająco jest jak najbardziej spełniona i odczuwalna. Miałam okazję używać również  olejek pomarańczowy, i podobnie mogę gorąco polecić za cudowny zapach i wiele możliwości wykorzystania.

Używacie olejków zapachowych? Jakie są Wasze ulubione aromaty?:)