Ostatnio zaczęłam używać nowego bronzera
i różu, po ponad dwuletniej przygodzie
z produktami, których dotąd nie zmieniałam. Zdecydowałam się na Makeup Revolution Bronzer - Puder bronzujący Bronzer Kiss oraz Freedom Makeup PRO Blush - Róż do policzków Banish. Z obydwu produktów jestem bardzo zadowolona, dlatego zdecydowałam się
o nich napisać:)
i różu, po ponad dwuletniej przygodzie
z produktami, których dotąd nie zmieniałam. Zdecydowałam się na Makeup Revolution Bronzer - Puder bronzujący Bronzer Kiss oraz Freedom Makeup PRO Blush - Róż do policzków Banish. Z obydwu produktów jestem bardzo zadowolona, dlatego zdecydowałam się
o nich napisać:)
Pierwszy z nich, to dobrze znany już
w blogosferze bronzer marki Makeup Revolution, która zasypuje Nas coraz to nowszymi produktami do makijażu, co ciekawe, w niezłej jakości i niskiej cenie. Ten produkt również do takowych należy. Za 10 zł otrzymujemy bowiem 7,5 g słońca w kamieniu:) Pozwala on na delikatne, aż po mocne konturowanie twarzy,
a co ważne, bardzo dobrze się blenduje, nie tworząc plam na policzkach (czego w zasadzie bardzo się obawiałam). Dobrze opakowany, wydajny produkt, o ciekawym, dosyć chłodnym, ceglastym odcieniu. Daję 4+:)
a co ważne, bardzo dobrze się blenduje, nie tworząc plam na policzkach (czego w zasadzie bardzo się obawiałam). Dobrze opakowany, wydajny produkt, o ciekawym, dosyć chłodnym, ceglastym odcieniu. Daję 4+:)
Drugi, ze wspomnianych produktów to róż do policzków marki Freedom. Tani jak barszcz, kosztuje jedynie 5 zł! Ten wypróbowałam
z czystej ciekawości, nie spodziewając się zbyt wiele. Jak na produkt za taką cenę, okazał się być bardzo fajny, zwłaszcza do stosowania na co dzień. Delikatny róż, bardzo dobrze się nakłada, chociaż trzeba uważać z ilością. Zdecydowanym plusem jest proste opakowanie i podobnie do wcześniejszego produktu, łatwość
w stopniowaniu pożądanego efektu oraz równomiernej aplikacji. Jak do tej pory, żaden
z produktów nie wywołał niepokojących wysypów na twarzy. Naprawdę warto wypróbować!
z czystej ciekawości, nie spodziewając się zbyt wiele. Jak na produkt za taką cenę, okazał się być bardzo fajny, zwłaszcza do stosowania na co dzień. Delikatny róż, bardzo dobrze się nakłada, chociaż trzeba uważać z ilością. Zdecydowanym plusem jest proste opakowanie i podobnie do wcześniejszego produktu, łatwość
w stopniowaniu pożądanego efektu oraz równomiernej aplikacji. Jak do tej pory, żaden
z produktów nie wywołał niepokojących wysypów na twarzy. Naprawdę warto wypróbować!
Macie, znacie te produkty? Co o nich myślicie?:)
Mam tylko cienie Freedom, jeżeli róż też jest tak samo dobry to wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńOj ja nie uzywam takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńJa zostaję u ciebie :))
róż jest super od Joko
OdpowiedzUsuńz tymi kosmetykami jeszcze nie miałam styczności
zainteresował mnie bardziej róż ;)
OdpowiedzUsuńwww.juiloy.blogspot.com
Ja już mam swój ulubiony róż, ale jestem w poszukiwaniu bronzera, lecz preferuję taki w kremie. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty MUR, zwłaszcza te wszystkie wypiekane. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze, ale mam zamiar przetestować produkty Freedom Makeup :)
OdpowiedzUsuńNie mialam jeszcze nic z tego, ale przymierzam się do zakupu - niedługo Mikołaj.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:)
nie testowałam jeszcze tych produktów ;)
OdpowiedzUsuńBronzera nie używam, ale róż za tę cenę i to dobry, to odkrycie.
OdpowiedzUsuńNie używam, więc się nie znam :)
OdpowiedzUsuńolusiek-blog.blogspot.com- klik!
Jeżeli chodzi o bronzery to uwielbiam markę Kobo :)
OdpowiedzUsuń