Kilka miesięcy temu dostałam olejek o tajemniczej nazwie Ylang Ylang. Nigdy się z nią nie spotkałam, więc byłam bardzo ciekawa jego zapachu i właściwości. Jako, że tegoroczne, upalne lato nie sprzyjało używaniu takich specyfików, zwlekałam z zapoznaniem się z tym produktem. Jednak nadeszła pora, kiedy temperatury dają odetchnąć, a my coraz częściej korzystamy z gorących, relaksujących kąpieli.
Zapraszam na recenzję tego produktu.
Na samym początku kilka słów od producenta.
Olejek eteryczny ilangowy jest uważany za jeden z najsilniejszych olejków o działaniu uspokajającym. Obniża ciśnienie krwi, działa regenerująco, znosi napięcia nerwowe i frustrację. Łagodzi stany depresyjne, drażliwość, niecierpliwość i nadpobudliwość. W terapii antystresowej działa relaksacyjnie. Umożliwia lepsze zasypianie.
Wykorzystanie w aromaterapii:
Kąpiel, aromatyzacja powietrza, masaż i okłady w celu zmniejszenia napięcia. W medycynie tradycyjnej olejek ilangowy jest stosowany jako afrodyzjak w leczeniu impotencji u mężczyzn i oziębłości u kobiet. Wykazuje działanie tonizujące i harmonizujące.
Zastosowanie:
Kąpiel aromaterapeutyczna
Masaż aromaterapeutyczny
Kompres aromaterapeutyczny
Aromatyzacja powietrza
Jeśli chodzi o moje własne odczucia, muszę przyznać, że na początku nie doceniałam tego olejku i jego aromatu. Przy pierwszych podejściach zapach bardzo mi nie odpowiadał. Jak się okazało, był to wynik używania zbyt dużej ilości olejku podczas stosowania go do aromatyzacji powietrza czy kąpieli. Wystarczy bardzo niewielka ilość, a zapach staje się mniej intensywny, łagodniejszy, relaksujący:) Produkt dzięki temu jest niesamowicie wydajny. Obietnica, iż zapach działa odprężająco i uspokajająco jest jak najbardziej spełniona i odczuwalna. Miałam okazję używać również olejek pomarańczowy, i podobnie mogę gorąco polecić za cudowny zapach i wiele możliwości wykorzystania.
Używacie olejków zapachowych? Jakie są Wasze ulubione aromaty?:)
Uwielbiam oleje, nic mi tak nie służy jak one :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się taki olejek <3
OdpowiedzUsuńUżywam takich olejków, a ten mam już dosyć długo i... leży. Ostatnio u mnie na tapecie lawenda. :-)
OdpowiedzUsuńChętnie bym go wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńOoo odgrzebałaś dziada :) Ja w pomarańczowym jestem zakochana, znaczy byłam, bo zużyłam :D
OdpowiedzUsuńO, pewnie ma piękny zapach. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam olejki :)
OdpowiedzUsuń